Szkoda, że nie urodziłem się z 15 lat wcześniej. W 1982 roku - roku, w którym zapoczątkowano erę aut B-grupowych, liczyłbym już z kilkanaście wiosen i może miałbym szansę zobaczyć je na żywo. Niestety, jako dwulatek miałem wtedy inne rzeczy na głowie... Pozostała mi na szczęście fascynacja samochodami B-grupowymi. Kiedy więc na półce w HOBBY wypatrzyłem 037-kę od razu ją kupiłem.
Nie zwracałem nawet uwagi z jakiego rajdu jest to model i kto na nim jechał. Liczyło się tylko to, że w swojej kolekcji będę miał kolejny samochód, jakby to Czesi powiedzieli, ze „skupiny B”. I to nie byle jaki! Lancia 037 Rally była pierwszym autem, które zbudowano w oparciu o bardzo pobłażliwą homologację grupy B. Była zarazem ostatnią rajdówką, w której zastosowany był napęd tylko na tylną oś. Jednak dzięki zastosowaniu ponad trzystukonnego, doładowanego mechaniczną sprężarką Abarthowskiego silnika, i wspaniałej jeździe Rohrla i Alena, udało się Lancii zdobyć w 1983 roku tytuł Mistrza Świata Producentów. Sukces tym większy, że rywale dysponowali już samochodami o napędzie na wszystkie koła! Wracając do mojego nowego nabytku, to dopiero po powrocie ze sklepu do domu, zorientowałem się, że jest to model auta, które Walter Rohrl dowiózł do mety Rajdu Monte-Carlo na pierwszym miejscu. Tym bardziej ucieszyłem się z zakupu - w końcu Rohrl to jeden z najlepszych kierowców w historii rajdów!
Model ten wykonany został przez Hasegawę, ale o dziwo, inaczej niż w przypadku innych modeli z tej firmy, nie było do niego dołączonych elementów fototrawionych (zapinek, pasów itp). Jeśli ktoś chce może się jednak zaopatrzyć w zestaw takich elementów (przeznaczonych specjalnie do tego modelu), produkowany przez czeską firmę Reji a dostępny w ofercie cieszyńskiego HOBBY. Ja zrezygnowałem z owego zestawu a zaoszczędzone pieniądze postanowiłem dołożyć do następnego modelu:-) Opisywana Lancia składa się z całkiem pokaźnej liczby elementów - ponad 150-ciu. Na uwagę zasługuje bardzo dokładne odwzorowanie silnika, który jest doskonale widoczny przez szybę w tylnej klapie.
Dorobienia wymagały tylko przewody wysokiego napięcia biegnące od kopułki rozdzielacza do świec zapłonowych. Szkoda, że producent nie zdecydował się na otwierany tył samochodu, umożliwiając w ten sposób wgląd na świetnie wykonany zespół napędowy.
Zamiast tego można natomiast odsłonić cały przód auta. Zastanawiam się tylko po co? Nie ma tam nic ciekawego do zobaczenia! Brakuje choćby koła zapasowego, które powinno się w tym miejscu znajdować... Po dorobieniu przewodów do chłodnicy, wziąłem się więc za przerobienie przodu auta. W miejsce imitacji siatki we wlotach powietrza, wstawiłem prawdziwą metalową. Według mnie teraz wygląda to o wiele lepiej. Największym problemem, na jaki natrafiłem przy sklejaniu, było prawidłowe zamocowanie wszystkich szyb. Ze względu na bardzo małą ilość miejsca, w którym można było nałożyć klej, trudno było nie pozostawić na ich powierzchni brzydko wyglądających zacieków. Ale jakoś się udało i po nałożeniu bardzo dokładnie wykonanej kalkomanii, model stał się (na jakiś czas:-) perłą kolekcji.