sobota, 19 lutego 2005

Lancia 037 Rally - Hasegawa

Szkoda, że nie urodziłem się z 15 lat wcześniej. W 1982 roku - roku, w którym zapoczątkowano erę aut B-grupowych, liczyłbym już z kilkanaście wiosen i może miałbym szansę zobaczyć je na żywo. Niestety, jako dwulatek miałem wtedy inne rzeczy na głowie... Pozostała mi na szczęście fascynacja samochodami B-grupowymi. Kiedy więc na półce w HOBBY wypatrzyłem 037-kę od razu ją kupiłem. 
Nie zwracałem nawet uwagi z jakiego rajdu jest to model i kto na nim jechał. Liczyło się tylko to, że w swojej kolekcji będę miał kolejny samochód, jakby to Czesi powiedzieli, ze „skupiny B”. I to nie byle jaki! Lancia 037 Rally była pierwszym autem, które zbudowano w oparciu o bardzo pobłażliwą homologację grupy B. Była zarazem ostatnią rajdówką, w której zastosowany był napęd tylko na tylną oś. Jednak dzięki zastosowaniu ponad trzystukonnego, doładowanego mechaniczną sprężarką Abarthowskiego silnika, i wspaniałej jeździe Rohrla i Alena, udało się Lancii zdobyć w 1983 roku tytuł Mistrza Świata Producentów. Sukces tym większy, że rywale dysponowali już samochodami o napędzie na wszystkie koła! Wracając do mojego nowego nabytku, to dopiero po powrocie ze sklepu do domu, zorientowałem się, że jest to model auta, które Walter Rohrl dowiózł do mety Rajdu Monte-Carlo na pierwszym miejscu. Tym bardziej ucieszyłem się z zakupu - w końcu Rohrl to jeden z najlepszych kierowców w historii rajdów!
Model ten wykonany został przez Hasegawę, ale o dziwo, inaczej niż w przypadku innych modeli z tej firmy, nie było do niego dołączonych elementów fototrawionych (zapinek, pasów itp). Jeśli ktoś chce może się jednak zaopatrzyć w zestaw takich elementów (przeznaczonych specjalnie do tego modelu), produkowany przez czeską firmę Reji a dostępny w ofercie cieszyńskiego HOBBY. Ja zrezygnowałem z owego zestawu a zaoszczędzone pieniądze postanowiłem dołożyć do następnego modelu:-) Opisywana Lancia składa się z całkiem pokaźnej liczby elementów - ponad 150-ciu. Na uwagę zasługuje bardzo dokładne odwzorowanie silnika, który jest doskonale widoczny przez szybę w tylnej klapie. 
Dorobienia wymagały tylko przewody wysokiego napięcia biegnące od kopułki rozdzielacza do świec zapłonowych. Szkoda, że producent nie zdecydował się na otwierany tył samochodu, umożliwiając w ten sposób wgląd na świetnie wykonany zespół napędowy. 
Zamiast tego można natomiast odsłonić cały przód auta. Zastanawiam się tylko po co? Nie ma tam nic ciekawego do zobaczenia! Brakuje choćby koła zapasowego, które powinno się w tym miejscu znajdować... Po dorobieniu przewodów do chłodnicy, wziąłem się więc za przerobienie przodu auta. W miejsce imitacji siatki we wlotach powietrza, wstawiłem prawdziwą metalową. Według mnie teraz wygląda to o wiele lepiej. Największym problemem, na jaki natrafiłem przy sklejaniu, było prawidłowe zamocowanie wszystkich szyb. Ze względu na bardzo małą ilość miejsca, w którym można było nałożyć klej, trudno było nie pozostawić na ich powierzchni brzydko wyglądających zacieków. Ale jakoś się udało i po nałożeniu bardzo dokładnie wykonanej kalkomanii, model stał się (na jakiś czas:-) perłą kolekcji.

niedziela, 13 lutego 2005

Ford Focus WRC - Pamięci Janusza Kuliga - Tamiya

Trzynastego lutego 2004 roku w tragicznym wypadku samochodowym zginął najlepszy polski kierowca rajdowy ostatnich lat - Janusz Kulig. Jak wielka jest to strata chyba nie muszę nikogo przekonywać. Nigdy nie zapomnę chwili, w której po raz pierwszy zobaczyłem Go na odcinku specjalnym. Było to podczas pierwszego rajdu oglądanego przeze mnie na żywo - Rajdu Wisły '97, kiedy to "Diabeł w Żółtym pudełku" - bo tak się wtedy o Nim mówiło, w swoim Megane Maxi zmierzał po pierwszy tytuł Mistrza Polski. Od tamtego momentu już wiedziałem, że rajdy to jest to!
Przyjaciele i koledzy Janusza wielokrotnie powtarzali, że był On w czepku urodzony, że szczęście nigdy Go nie opuszczało. Wiadomo - szczęście sprzyja najlepszym! Niestety odrobiny szczęścia zabrakło na tym feralnym przejeździe kolejowym. Już nigdy nie zobaczymy Go na trasie odcinka specjalnego. Na zawsze pozostanie jednak w naszej pamięci. Kibice z całej Polski (i nie tylko) w różny sposób postanowili oddać mu hołd. Powstało mnóstwo filmów i galerii zdjęć poświęconych Mistrzowi. Ja również chciałem coś takiego zrobić. Postanowiłem wykonać model samochodu, jakim Janusz startował w Mistrzostwach Polski.
Skontaktowałem się więc z właścicielem cieszyńskiego sklepu HOBBY i już po kilku dniach w moim domu znalazł się Ford Focus WRC z Rajdu Monte-Carlo '99. Oczywiście w skali 1:24... Producentem tego modelu jest Tamiya, więc nie znajdziemy w nim, znanych choćby z produktów Hasegawy, "prawdziwych" pasów bezpieczeństwa, czy choćby metalowych elementów wyposażenia. Ja takowe chciałem jednak w swoim egzemplarzu posiadać, więc zamówiłem dodatkowo zestaw klamer potrzebnych do wykonania m.in. 6-cio punktowych Sabeltów. Na tym jednak nie koniec. Potrzebne były przecież jeszcze reklamy sponsorskie, w jakich w 2000 roku jeździł Janusz Kulig. Znalazłem je, za pośrednictwem sklepu HOBBY, w katalogu czeskiego REJI MODEL. Teraz pozostało tylko zaopatrzyć się w odpowiedniej barwy spray i można już było rozpocząć sklejanie.
Sam proces sklejania, tak jak w przypadku innych produktów Tamiy, nie był nadzwyczajnie trudny. Należało tylko pamiętać, że niektóre elementy samochodu Kuliga miały być innego koloru od tych znanych z WRC Colina. Ot choćby srebrne zamiast białych felgi (na białych już nie wygląda tak rewelacyjnie - osądźcie sami...). Ponadto oryginalny model wyposażony jest w dodatkowy spoiler pod przednim zderzakiem, czego w aucie Kuliga nie było.
Najwięcej zmian w stosunku do oryginalnego modelu dokonałem natomiast we wnętrzu auta. Najpierw wykonałem taśmy mocujące koło zapasowe do klatki bezpieczeństwa, później zabrałem się za pasy bezpieczeństwa. Trzeba je było poprzeplatać przez miniaturowej wielkości klamry, przetknąć przez uprzednio wykonane otwory w fotelach, przymocować do klatki i na koniec jeszcze nakleić na nie kalkomanię. Jedynie kilka godzin mozolnego ćwiczenia cierpliwości ;-) 
Następnie dorobiłem przewody hamulcowe przy hamulcu ręcznym, kabelek łączący kierownicę z kolumną kierowniczą, przewody interkomu, naklejkę Marlboro na desce rozdzielczej i kartę identyfikacyjną załogi przytwierdzoną do klatki bezpieczeństwa. 
Na koniec pozostawiłem sobie wykonanie nadwozia. Po dokładnym zaklejeniu trójkątów na masce i z tyłu samochodu (zwykłą taśmą izolacyjną, która znakomicie dopasowuje się do krzywizn nadwozia) przystąpiłem do malowania. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że lusterka zewnętrzne (a właściwie lusterko i zaślepka z prawej strony) oraz wlot na dachu przykleiłem jeszcze przed malowaniem. Według mnie daje to o wiele lepszy efekt końcowy.
A ten zaskoczył mnie całkowicie. Nadwozie wyglądało niesamowicie, a efekt ten spotęgowało jeszcze później nałożenie kalkomanii. Przy jej nakładaniu musiałem jednak trochę pokombinować. Otóż oryginalne "kuligowe" kalkomanie przedstawiały barwy auta z Rajdu Portugalii 2000. Ja natomiast idąc za namową Pana Garbarza, który już kiedyś przestawiał na Hodze podobny model, postanowiłem wykonać swoją wersję. Początkowo auto miało mieć barwy z Barbórki Warszawskiej 2000, ale w końcu zdecydowałem się zrobić wersję "no name" poświęconą tragicznie zmarłemu Mistrzowi. Jak postanowiłem tak zrobiłem - na drzwiach na białym kwadracie zawitała "mistrzowska jedynka", a na maskę wykonałem okolicznościową naklejkę. Musze przyznać, że z dotychczas wykonanych przeze mnie modeli, ten zajął mi najwięcej czasu. Ale było warto, ponieważ czerwony Focus świetnie prezentuje się na tle reszty mojego parku maszyn. Szkoda tylko, że został on zrobiony "ku pamięci"...