niedziela, 13 lutego 2005

Ford Focus WRC - Pamięci Janusza Kuliga - Tamiya

Trzynastego lutego 2004 roku w tragicznym wypadku samochodowym zginął najlepszy polski kierowca rajdowy ostatnich lat - Janusz Kulig. Jak wielka jest to strata chyba nie muszę nikogo przekonywać. Nigdy nie zapomnę chwili, w której po raz pierwszy zobaczyłem Go na odcinku specjalnym. Było to podczas pierwszego rajdu oglądanego przeze mnie na żywo - Rajdu Wisły '97, kiedy to "Diabeł w Żółtym pudełku" - bo tak się wtedy o Nim mówiło, w swoim Megane Maxi zmierzał po pierwszy tytuł Mistrza Polski. Od tamtego momentu już wiedziałem, że rajdy to jest to!
Przyjaciele i koledzy Janusza wielokrotnie powtarzali, że był On w czepku urodzony, że szczęście nigdy Go nie opuszczało. Wiadomo - szczęście sprzyja najlepszym! Niestety odrobiny szczęścia zabrakło na tym feralnym przejeździe kolejowym. Już nigdy nie zobaczymy Go na trasie odcinka specjalnego. Na zawsze pozostanie jednak w naszej pamięci. Kibice z całej Polski (i nie tylko) w różny sposób postanowili oddać mu hołd. Powstało mnóstwo filmów i galerii zdjęć poświęconych Mistrzowi. Ja również chciałem coś takiego zrobić. Postanowiłem wykonać model samochodu, jakim Janusz startował w Mistrzostwach Polski.
Skontaktowałem się więc z właścicielem cieszyńskiego sklepu HOBBY i już po kilku dniach w moim domu znalazł się Ford Focus WRC z Rajdu Monte-Carlo '99. Oczywiście w skali 1:24... Producentem tego modelu jest Tamiya, więc nie znajdziemy w nim, znanych choćby z produktów Hasegawy, "prawdziwych" pasów bezpieczeństwa, czy choćby metalowych elementów wyposażenia. Ja takowe chciałem jednak w swoim egzemplarzu posiadać, więc zamówiłem dodatkowo zestaw klamer potrzebnych do wykonania m.in. 6-cio punktowych Sabeltów. Na tym jednak nie koniec. Potrzebne były przecież jeszcze reklamy sponsorskie, w jakich w 2000 roku jeździł Janusz Kulig. Znalazłem je, za pośrednictwem sklepu HOBBY, w katalogu czeskiego REJI MODEL. Teraz pozostało tylko zaopatrzyć się w odpowiedniej barwy spray i można już było rozpocząć sklejanie.
Sam proces sklejania, tak jak w przypadku innych produktów Tamiy, nie był nadzwyczajnie trudny. Należało tylko pamiętać, że niektóre elementy samochodu Kuliga miały być innego koloru od tych znanych z WRC Colina. Ot choćby srebrne zamiast białych felgi (na białych już nie wygląda tak rewelacyjnie - osądźcie sami...). Ponadto oryginalny model wyposażony jest w dodatkowy spoiler pod przednim zderzakiem, czego w aucie Kuliga nie było.
Najwięcej zmian w stosunku do oryginalnego modelu dokonałem natomiast we wnętrzu auta. Najpierw wykonałem taśmy mocujące koło zapasowe do klatki bezpieczeństwa, później zabrałem się za pasy bezpieczeństwa. Trzeba je było poprzeplatać przez miniaturowej wielkości klamry, przetknąć przez uprzednio wykonane otwory w fotelach, przymocować do klatki i na koniec jeszcze nakleić na nie kalkomanię. Jedynie kilka godzin mozolnego ćwiczenia cierpliwości ;-) 
Następnie dorobiłem przewody hamulcowe przy hamulcu ręcznym, kabelek łączący kierownicę z kolumną kierowniczą, przewody interkomu, naklejkę Marlboro na desce rozdzielczej i kartę identyfikacyjną załogi przytwierdzoną do klatki bezpieczeństwa. 
Na koniec pozostawiłem sobie wykonanie nadwozia. Po dokładnym zaklejeniu trójkątów na masce i z tyłu samochodu (zwykłą taśmą izolacyjną, która znakomicie dopasowuje się do krzywizn nadwozia) przystąpiłem do malowania. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że lusterka zewnętrzne (a właściwie lusterko i zaślepka z prawej strony) oraz wlot na dachu przykleiłem jeszcze przed malowaniem. Według mnie daje to o wiele lepszy efekt końcowy.
A ten zaskoczył mnie całkowicie. Nadwozie wyglądało niesamowicie, a efekt ten spotęgowało jeszcze później nałożenie kalkomanii. Przy jej nakładaniu musiałem jednak trochę pokombinować. Otóż oryginalne "kuligowe" kalkomanie przedstawiały barwy auta z Rajdu Portugalii 2000. Ja natomiast idąc za namową Pana Garbarza, który już kiedyś przestawiał na Hodze podobny model, postanowiłem wykonać swoją wersję. Początkowo auto miało mieć barwy z Barbórki Warszawskiej 2000, ale w końcu zdecydowałem się zrobić wersję "no name" poświęconą tragicznie zmarłemu Mistrzowi. Jak postanowiłem tak zrobiłem - na drzwiach na białym kwadracie zawitała "mistrzowska jedynka", a na maskę wykonałem okolicznościową naklejkę. Musze przyznać, że z dotychczas wykonanych przeze mnie modeli, ten zajął mi najwięcej czasu. Ale było warto, ponieważ czerwony Focus świetnie prezentuje się na tle reszty mojego parku maszyn. Szkoda tylko, że został on zrobiony "ku pamięci"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz