Dzwoni do mnie Adam: czy chcesz pojechać do Krakowa na szkołę bezpiecznej jazdy Tomka Czopika? Odpowiedź - no jasne, że chcę!!! Dealer Mitsubishi - RM Filipowicz, do spółki ze Szkołą Bezpiecznej Jazdy Tomka Czopika, organizowali bowiem takie imprezy dla klientów, którzy zdecydowali się na zakup nowego Lancera.
Adam dostał takie auto jako pojazd służbowy i wraz z nim zaproszenie dla dwóch osób na szkolenie. Znając moje zamiłowanie do rajdów i wszystkiego co tylko może być z tym związane, wiedział, że nie odmówię;) Zapowiadało się ciekawie. W sobotę, dzień przed Dniem Kobiet, pojechaliśmy więc na teren nieczynnego już lotniska Kraków-Rakowice-Czyżyny. Pogoda była kiepska, było zimno i padał deszcz. Ale nas to nie zrażało. W sumie śliska nawierzchnia tylko pomagała w przeprowadzaniu jazd szkoleniowych. Na miejscu czekał już na nas firmowy motorhome szkoły jazdy z dużym (ogrzewanym:) namiotem, oraz pas startowy lotniska z poustawianymi nań próbami.
Po zgromadzeniu wszystkich uczestników, Tomek Czopik zaprosił do środka i przywitał gości.
Podzielono nas na kilka grup i rozdzielono zadania. Jedni poszli na spotkanie z policjantem i pogadankę na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym,
Po zgromadzeniu wszystkich uczestników, Tomek Czopik zaprosił do środka i przywitał gości.
Podzielono nas na kilka grup i rozdzielono zadania. Jedni poszli na spotkanie z policjantem i pogadankę na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym,
inni zostali oddelegowani do kącika medycznego, gdzie licencjonowana ratowniczka opowiadało o zasadach udzielania pierwszej pomocy itp.
Kolejnych kilka grup poszło na zewnątrz i przystąpiło do pokonywania prób sprawnościowych. My z Adamem zaczęliśmy od policjanta a następnie po krótkim wykładzie Profesora Czopika;),
przeszliśmy do próby nr1 - Slalom.
Do Lancera Sportback zaprosił nas pilot rajdowy - Artur Natkaniec, dwie osoby na tył, jedna do przodu. Długo nie trzeba mnie było namawiać, żeby jako pierwszy siąść za kółkiem. Pasy zapięte, ustawiam kierownicę i fotel jak tylko się da (instruktor na tym etapie udzielał każdemu istotnych uwag na temat prawidłowej pozycji za kierownicą) co niestety w Lancerze nie jest zbyt dobrze pomyślane i skutkuje pozycją "na orangutana". Nie ma po prostu osiowej regulacji kierownicy (nie to że się czepiam, ale wszyscy na to narzekają). No trudno, trzeba sobie jakoś radzić;) Jeszcze kilka wskazówek odnośnie prawidłowego toru pokonania próby i ruszamy. Mam się rozpędzić na drugim biegu ile chcę :) i pokonać slalom nie puszczając rąk z kierownicy. Odwrotnie niż tego uczą na zaawansowanych kursach parkowania, zwanych niekiedy kursem na prawo (do) jazdy... Dla mnie taki styl jazdy to żadna nowość, jest wręcz jak najbardziej naturalny. Po kilkudziesięciu metrach jazdy, po pokonaniu paru bramek slalomu, cieszę się, że jadę jako pierwszy i nie wiem czego się mogę spodziewać. Artur na jednym z łuków ciągnie bowiem niespodziewanie za ręczny, powodując uślizg tyłu auta.
Moja reakcja jest prawidłowa i natychmiastową kontrą kierownicy opanowuję powstały poślizg. Słyszę od mojego pilota słowa uznania, co nie ukrywam bardzo cieszy. Jeszcze kilka razy pokonuję slalom i następnie przystępuję do pokonania tej próby na czas.
Instruktorem jest kolejny utytułowany pilot - Robert Hundla. Próba polega na dość znacznym rozpędzeniu auta i awaryjnym hamowaniu przed przeszkodą (po komendzie instruktora), połączonym z jej ominięciem. Jest to symulacja sytuacji na drodze kiedy to z bocznej drogi wyjeżdża nam nagle z prawej strony tuż przed auto traktor, hamujemy, omijamy go uciekając na lewy pas, i stamtąd dalej hamując uciekamy z powrotem na prawo przed nadjeżdżającym z przeciwka autem. Sporo uczestników ma z tą próbą problem. Ciekawe jak ja się spiszę... W Focusie od razu znajduję wygodniejszą pozycję za kółkiem niż w Miśku. Pilnie wysłuchuję uwag instruktora i ruszam. Wszystko dzieje się bardzo szybko i po kilku chwilach stoję już za przeszkodą. Okazuje się, że wykonałem manewr bezbłędnie, co cieszy mojego instruktora. Zwraca mi tylko uwagę na to, że niepotrzebnie wciskałem przy tym wszystkim sprzęgło. Samochód miał bowiem ABS i bez wysprzęglania hamowanie jest jeszcze skuteczniejsze. Cóż - górę wzięły nawyki z moich dotychczasowych aut, w których nigdy nie miałem ABS-u (innych systemów zresztą też;) Próba ta najbardziej mi się z wszystkich przeprowadzonych tego dnia podobała, była bowiem najbardziej techniczna. Rewelka! Wszyscy kierowcy powinni się takiego czegoś uczyć. Nie byłoby wtedy tylu wypadków a w zimie potrafiliby jeździć z prędkościami "na prawo" od 30 km/h... Kolejne dwie próby są zdecydowanie wolniejsze, ale też uczą czego innego. Najpierw Magda Lukas wprowadza w tajniki płynnej jazdy podczas Próby Stewarta (czyli jazda z tenisówką na satelicie;),
a potem na tzw. Kresce sprawdzana była umiejętność prawidłowego i szybkiego kręcenia kierownicą.
Jak się bowiem okazuje spora liczba kierowców nie potrafi nawet należycie skręcać, skąd się potem biorą problemy na drodze. Na zakończenie jazd szkoleniowych, czekała jeszcze na wszystkich niespodzianka. Rundka po lotnisku na pokładzie Lancera Evo9, z Tomkiem Czopikiem za kierownicą. Co tu dużo mówić - ogień na tłoki, rękaw i przebooki. Wrażenia murowane.
Kolejnych kilka grup poszło na zewnątrz i przystąpiło do pokonywania prób sprawnościowych. My z Adamem zaczęliśmy od policjanta a następnie po krótkim wykładzie Profesora Czopika;),
przeszliśmy do próby nr1 - Slalom.
Do Lancera Sportback zaprosił nas pilot rajdowy - Artur Natkaniec, dwie osoby na tył, jedna do przodu. Długo nie trzeba mnie było namawiać, żeby jako pierwszy siąść za kółkiem. Pasy zapięte, ustawiam kierownicę i fotel jak tylko się da (instruktor na tym etapie udzielał każdemu istotnych uwag na temat prawidłowej pozycji za kierownicą) co niestety w Lancerze nie jest zbyt dobrze pomyślane i skutkuje pozycją "na orangutana". Nie ma po prostu osiowej regulacji kierownicy (nie to że się czepiam, ale wszyscy na to narzekają). No trudno, trzeba sobie jakoś radzić;) Jeszcze kilka wskazówek odnośnie prawidłowego toru pokonania próby i ruszamy. Mam się rozpędzić na drugim biegu ile chcę :) i pokonać slalom nie puszczając rąk z kierownicy. Odwrotnie niż tego uczą na zaawansowanych kursach parkowania, zwanych niekiedy kursem na prawo (do) jazdy... Dla mnie taki styl jazdy to żadna nowość, jest wręcz jak najbardziej naturalny. Po kilkudziesięciu metrach jazdy, po pokonaniu paru bramek slalomu, cieszę się, że jadę jako pierwszy i nie wiem czego się mogę spodziewać. Artur na jednym z łuków ciągnie bowiem niespodziewanie za ręczny, powodując uślizg tyłu auta.
Moja reakcja jest prawidłowa i natychmiastową kontrą kierownicy opanowuję powstały poślizg. Słyszę od mojego pilota słowa uznania, co nie ukrywam bardzo cieszy. Jeszcze kilka razy pokonuję slalom i następnie przystępuję do pokonania tej próby na czas.
Wśród uczestników miała bowiem być wyłoniona trójka najszybszych kierowców. Próba na czas idzie mi nie najgorzej, ale nie ustrzegam się niestety paru błędów:/ Trudno się mówi... Przesiadam się więc do tyłu i kolejny uczestnik próbuje swoich sił w slalomie. Po slalomie, żeby trochę ochłonąć, idziemy na pogadankę o pierwszej pomocy i małą przekąskę. Dalej znowu na plac i do kolejnej próby - Ściana z gąbek. Tym razem zasiadamy do Focusa należącego do SBJ.
a potem na tzw. Kresce sprawdzana była umiejętność prawidłowego i szybkiego kręcenia kierownicą.
Jak się bowiem okazuje spora liczba kierowców nie potrafi nawet należycie skręcać, skąd się potem biorą problemy na drodze. Na zakończenie jazd szkoleniowych, czekała jeszcze na wszystkich niespodzianka. Rundka po lotnisku na pokładzie Lancera Evo9, z Tomkiem Czopikiem za kierownicą. Co tu dużo mówić - ogień na tłoki, rękaw i przebooki. Wrażenia murowane.
I to już prawie koniec szkolenia. Jeszcze tylko spotkanie z Tomkiem Czopikiem, wypełnione mnóstwem ciekawych opowieści i anegdot rajdowych,
rozdanie pamiątkowych dyplomów ukończenia szkolenia,
i pamiątkowe zdjęcie wszystkich uczestników
Mnie czekała jeszcze jedna niespodzianka. Otóż okazało się, że podczas próby na czas nie poszło mi jednak tak źle i czekał na mnie pokaźnych rozmiarów puchar za drugie miejsce:)
To był kolejny udany dzień. Wielkie dzięki dla Adama, że mnie tam ze sobą zabrał. Dużo się nauczyłem i świetnie się bawiłem. Każda okazja do podniesienie swoich umiejętności za kierownicą jest na wagę złota. Polecam każdemu udział w tego rodzaju szkoleniu. To czego się na nim nauczy na pewno się kiedyś na drodze przyda. A jeżeli ktoś jeszcze nie jest przekonany, że warto, zapraszam do obejrzenia klipu ze szkolenia:)
(Wykorzystane zostały zdjęcia i film otrzymane od organizatora szkolenia)
rozdanie pamiątkowych dyplomów ukończenia szkolenia,
i pamiątkowe zdjęcie wszystkich uczestników
Mnie czekała jeszcze jedna niespodzianka. Otóż okazało się, że podczas próby na czas nie poszło mi jednak tak źle i czekał na mnie pokaźnych rozmiarów puchar za drugie miejsce:)
To był kolejny udany dzień. Wielkie dzięki dla Adama, że mnie tam ze sobą zabrał. Dużo się nauczyłem i świetnie się bawiłem. Każda okazja do podniesienie swoich umiejętności za kierownicą jest na wagę złota. Polecam każdemu udział w tego rodzaju szkoleniu. To czego się na nim nauczy na pewno się kiedyś na drodze przyda. A jeżeli ktoś jeszcze nie jest przekonany, że warto, zapraszam do obejrzenia klipu ze szkolenia:)
(Wykorzystane zostały zdjęcia i film otrzymane od organizatora szkolenia)
Prawo jazdy, dzięki www.albar.krakow.pl? Ta szkoła jazdy „wychowała” wielu nowych kierowców!
OdpowiedzUsuńNauka na prawo jazdy w Krakowie to tylko w Ośrodku Szkolenia Kierowców Lider (http://www.lider.auto.pl/. Naprawdę polecam!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.
OdpowiedzUsuń