czwartek, 23 kwietnia 2015
piątek, 17 kwietnia 2015
Fiat 126 Colo Cabrio
Trzeba przyznać, że kiedyś wymyślano ciekawsze auta na kategorię B1. Ot takiego na przykład Colo Cabrio, czyli Malucha ubranego w szykowną, wykonaną z tworzyw sztucznych karoserię. Był dzięki temu lżejszy do oryginału, nie rdzewiała mu buda, a przy okazji był całkiem zrywny, w porównaniu do swojego dawcy organów. Produkowała go gliwicka firma Beta Plus Motor Sport. A jeden z egzemplarzy, fabrycznie nowy, przypuszczalnie nawet niezarejestrowany, można do dziś zobaczyć w Gliwicach.
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Imola - Autodromo Enzo e Dino Ferrari
Gdy zakręty na torze wyścigowym nazwane są Variante Villeneuve, czy Curva Piratella, to wiedz, że coś się dzieje. To znak, że jesteś we Włoszech, a dokładniej rzecz ujmując, w Imoli, na Autodromo Internazionale Enzo e Dino Ferrari.
Powstały w latach 50-tych ubiegłego wieku, niespełna 5-kilometrowy obiekt, dzięki swej topografii, sporym przewyższeniom, licznym szybkim zakrętom i położeniu pośród winnic, nazywany był przez Enzo Ferrari'ego (będącego fundatorem budowy toru), małym Nurburgringiem. Tor ten, bardzo lubiany przez kierowców, na którym kiedyś odbywały się wyścigi Formuły 1 o Grand Prix San Marino (po raz ostatni rozegrane w 2006, wygrał je Michael Schumacher w Ferrari - co tam się wtedy musiało dziać!!!), dziś jest areną zmagań wielu ciekawych imprez motoryzacyjnych.
Powstały w latach 50-tych ubiegłego wieku, niespełna 5-kilometrowy obiekt, dzięki swej topografii, sporym przewyższeniom, licznym szybkim zakrętom i położeniu pośród winnic, nazywany był przez Enzo Ferrari'ego (będącego fundatorem budowy toru), małym Nurburgringiem. Tor ten, bardzo lubiany przez kierowców, na którym kiedyś odbywały się wyścigi Formuły 1 o Grand Prix San Marino (po raz ostatni rozegrane w 2006, wygrał je Michael Schumacher w Ferrari - co tam się wtedy musiało dziać!!!), dziś jest areną zmagań wielu ciekawych imprez motoryzacyjnych.
Jedną z takich imprez, były rozegrane w pierwszy weekend kwietnia 2013 roku zawody Imola-Classic, podczas których na torze rządziły klasyczne samochody wyścigowe z lat 50, 60 i 70 ubiegłego stulecia. Na foto-relację z zawodów zapraszam do osobnego postu (link), a teraz zapraszam na spacer po torze.
Dojazd na obiekt jest łatwy, w mieście na skrzyżowaniach wszędzie są stosowne drogowskazy. Podjeżdżając zaś pod bramę główną, pierwszym co wpada w oczy jest pomnik, stworzony ku pamięci Enzo Ferrari, składający się z kilkunastu Ferrari F40, ustawionych tak, że wydaje się jakby sięgały nieba.
Przy nim skręca się w prawo i przejeżdżając pod torem, trafia do jego środka. A tam zaskoczenie. I to ogromne! Jest oczywiście duży parking (a na nim zawsze jakieś ciekawe auta),
ale poza nim, wewnątrz toru znajdują się: domy mieszkalne, Park Wód Mineralnych, pełnowymiarowe boisko do kopanej z bieżnią wokół, korty tenisowe, pola uprawne, szkoła publiczna, kilka firm, winnice, i cholera wie co jeszcze. A wszystko to oplecione siecią dróg, które prowadzą w każdy zakątek toru. Jak to tam wszystko funkcjonuje - nie wiem. Jak to możliwe, że nikt się nie skarży na hałas i jeżdżących z wariacką prędkością "rajdowców" - nie wiem. Jedyne wytłumaczenie to chyba po prostu natura Włocha. On kocha motorsport i nie słyszy hałasu, lecz la musica, a pewnie wino z winorośli smaganych oparami wysokooktanowej benzyny, też ma swoją specjalną i niepowtarzalną nutę smakową... Aż chciałoby się to porównać do Toru Poznań i problemów jakie cały czas miewa z okoliczną ludnością, ale tego nie zrobię. Szkoda po prostu słów!
Dobra, czas zobaczyć jakieś auta i sam tor. Są dwie opcje. Pierwsza to trybuna przy prostej startowej. Wchodzi się na nią prosto z parkingu. Widać z niej wyjście z ostatniego prawego łuku
pit lane i boxy serwisowe
oraz przelatujące przed trybuną na pełnym gazie auta (niestety widok przesłaniają siatki zabezpieczające; wrażenia dźwiękowe są zaś zacne)
Albo druga opcja. By dostać się na drugą stronę toru i móc zajrzeć do boxów, czeka spacer, trochę klaustrofobicznym tunelem, usytuowanym gdzieś pod linią Start/Meta.
Wychodząc z tunelu ukazuje się duży plac, który w czasie zawodów, zastawiony jest dziesiątkami namiotów, pod którymi można znaleźć praktycznie wszystkie marki i modele wyścigowych maszyn.
A dla tych "bardziej majętnych"(?) pozostają jeszcze garaże przy pit lane
i sama pit lane, widziana w poziomu toru i z tarasów widokowych nad boxami
Tutaj widok, jaki mają na tor obserwatorzy przebywający w boxach
Pierwsza przeszkoda, jaka czeka na zawodników po starcie, to Variante Tamburello, kiedyś lewy szybki zakręt a teraz szykana (lewy do prawego). Chyba najbardziej zniesławiony zakręt tego toru. To na nim w 1994 roku, podczas siódmego okrążenia GP San Marino, miał śmiertelny w skutkach wypadek, trzykrotny mistrz świata F1 Ayrton Senna.
Dziś, po wewnętrznej stronie toru, w Parku Wód Mineralnych, stoi pomnik nieodżałowanego kierowcy, a na płocie oddzielającym park od toru, wisi pełno pamiątkowych flag i zdjęć.
Natomiast po zewnętrznej stronie toru, w miejscu uderzenia bolidu Senny w barierę okalającą tor, zamieszczono pamiątkową tablicę - kolejne miejsce, do którego chyba każdy miłośnik F1 chce choć raz dotrzeć, by oddać hołd mistrzowi. Muszę przyznać, że stojąc tam, patrząc na przejeżdżające obok samochody (jakby nie było, szybkie samochody, ale bez porównania do Formuły 1), aż się włos na karku jeżył na samą myśl, jak musiał ten nieszczęsny wypadek wyglądać. Z jaką prędkością Senna leciał na mur, nie mogąc w jakikolwiek sposób zareagować.
Po chwili zadumy, idziemy dalej. Wzdłuż toru, oddzieleni od przejeżdżających obok aut potężną siatką, a od skraju Autodromu kolejnym płotem (taka trochę ziemia niczyja),
dociera się do Variante Villeneuve, kiedyś prawego, bardzo szybkiego zakrętu, dziś szykany (lewy do prawego). Kolejnego zakrętu, na którym śmierć zebrała żniwo podczas GP San Marino '94. To tutaj podczas sesji kwalifikacyjnej do wyścigu, wypadł z toru Roland Ratzenberger i z prędkością rzędu 300 km/h uderzył w betonową ścianę.
Kawałek dalej ostry lewy zakręt Tosa, po którym droga pnie się dość mocno w górę
a następnie prawego podwójnego, przechodzącego w lewy pod górę zakrętu Acque Minerali, biorącego swą nazwę od sąsiadującego z nim parku.
Do kolejnej partii zakrętów, najlepiej podjechać sobie autem. Z Acque Minerali, ulicą Via Tazio Nuvolari, a następnie Via Alberto Ascari, dojeżdża się prosto na szykanę Variante Alta.
Tutaj dość mocno napędzone auta muszą konkretnie wyhamować przed ciasną partią prawy do lewego. Na wyjściu z lewego zakrętu jest super punkt widokowy, przez specjalną dziurę w płocie, stoi się tam chyba najbliżej toru jak się da.
Z Variante Alta, przez szczyt, wzdłuż Via A. Ascari, tor prawie po prostej, zmierza w kierunku ostatniej technicznej partii. To następujące po mocnym hamowaniu, po zjeździe ze wzniesienia, dwa lewe zakręty Rivazza.
Świetne miejsce do wyprzedzania i do robienia zdjęć. Dalej już tylko prosta w kierunku mety, na której w zależności od potrzeb i rodzaju zawodów, można puścić zawodników przez dodatkową szykanę Variante Bassa, znajdującą się na wysokości pit lane (stosowaną zazwyczaj w wyścigach motocyklowych).
À Propos robienia zdjęć. Nieczęsto zdarza mi się bywać na torze wyścigowym, a tym bardziej we Włoszech i to z akredytacją prasową. Na Imoli, udało się takową dostać, co wydatnie pomogło w poznaniu całego toru i wejściu w każdy zakamarek toru. Dodatkową atrakcją była kamizelka prasowa jaką na czas pobytu na torze otrzymałem - w porównaniu do oczouderzających zieleni i pomarańczy, ta była w stonowanym kolorze, za to kapitalnie wykonana. I aż żal było ją oddawać...
Subskrybuj:
Posty (Atom)