Kreta - liczne zabytki, piękne zatoki, ciągnące się po horyzont plaże, świetna grecka kuchnia, wspaniałe kręte górskie drogi. A przy tych drogach pickup za pickupem. Mazdy, Toyoty, Mitsubishi, Datsuny, Fordy, Polonezy i VałWejo-Skody. Jeden ciekawszy od drugiego, jeden bardziej porozbijany od drugiego. Czasami miałem wrażenie, że toczy się tam jakaś (nie)oficjalna bitwa pt. "ile razy można uderzyć w ścianę moim pickupem, zanim się rozpadnie". Niektóre z nich wyglądały bowiem jak cudem wyciągnięte spod szrotowej zgniatarki...
Ale były też auta, które mimo kilkudziesięciu lat nawijania kreteńskich dróg i bezdroży na koła, nadspodziewanie dobrze się trzymały (np. Polonez ;-) )
To nie Skoda Felicia Pickup, tylko jej droższy kuzyn VW Caddy
bardzo "artystyczne" podejście do tematu tablic rejestracyjnych...
O CCC (Cinquecento Cabrio) więcej w osobnym poście -
CCC
(ależbym takiego enkeja chciał...)