sobota, 23 kwietnia 2016

Václav Zapadlík: Benzínové opojení - wystawa obrazów w Pradze

Václav Zapadlík jest jednym z najbardziej znanych malarzy zabytkowych samochodów. 
Jego fotorealistyczne obrazy, przedstawiające w najdrobniejszych szczegółach, wyjątkowe sceny z historii motoryzacji, znane są na całym świecie.
Są ozdobą niejednej kolekcji samochodów i można je oglądać na ścianach wielu muzeów.
 
W kwietniu br. prawie sto wielkoformatowych dzieł mistrza, można było oglądać na wystawie zorganizowanej w praskiej Galerii Mánes. 
By zadbać o odpowiednie „upojenie benzyną”, obok obrazów i wydanych przez Pocztę Czeską unikalnych znaczków, 
wystawionych zostało również kilka klasycznych samochodów, m.in. Bugatti 13, 
 
monumentalny Wikov 70-501,
Vikov 7/28 S
Sima Standard 5 CV Sport
czy należący do Zapadlíka Walter Junior.
Ale samochody to tylko dodatek. Najważniejsze są tu obrazy. 
Malarstwo Václava Zapadlíka, charakteryzuje się genialnym wręcz oddaniem szczegółów i atmosfery, jaka towarzyszyła przedstawionym na obrazach scenom. 
Niezależnie czy mowa tu o rysunku ołówkiem, akwarelą, czy farbami olejnymi, ilość detali i dynamizm obrazu, nie pozwalają przejść obok nich obojętnym. Przedstawione na płótnach sceny, czy to jak Hans Stuck w swoim Auto Unionie w strugach deszczu zmaga się z trasą wyścigu górskiego,
czy Caracciola czekający w Mercedesie W163 na wyjazd z boksu serwisowego, 
zachwycają poprawnością historyczną i techniczną, budzą podziw i szacunek dla starych technologii. Widać w nich dużą wiedzę motoryzacyjną, jaką posiada ich twórca, oraz wielką pasję. Patrząc zaś na sceny z wyścigów, jak choćby z tryumfu Tazio Nuvolariego w Targa Florio, 
z wirażu na Rockingham Speedway, 
pojedynku Maserati, Alfa Romeo i Bugatti podczas GP Monaco w 1930 roku,
czy ze starego depo na Nürburgringu, 
można się prawie poczuć jak uczestnik owych wydarzeń. Każdy obraz to nowe, ekscytujące doświadczenie, które przenosi nas do czasów diagonalnych opon, bębnowych hamulców, ogromnych silników i nieustraszonych kierowców, których wyczyny do dziś budzą zachwyt, ale i nie mniejsze przerażenie. Z resztą popatrzcie sami na poniższe ilustracje:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz