Jadąc do Chorwacji na wakacje, zazwyczaj jedziemy z Polski przez Czechy, Austrię i Słowenię. Jak wiadomo, my Polacy, nie lubimy płacić za coś jak jest drogo, a najlepiej to w ogóle by było za nic nie płacić. Zwłaszcza za przejazd autostradami. Choć cena za przejazd autostradą w Czechach jeszcze jest do przełknięcia - od Ostravy do Mikulova to jakieś 200 km, w dwie strony będzie ponad 400 km, a za miesięczną winietę (jak jedziemy na urlop 2-tygodniowy taka się bardziej opłaca) trzeba wysupłać 440 CZK, podobnie w Austrii, gdzie za 8,80 EUR (10-dniowa winieta), przejeżdżamy jakieś 300 km dobrą autostradą, to płacenie 15 EUR za jakieś 45 km słoweńskiej autostrady, wydaje się (powiem więcej - jest) lekka przesadą. To już nawet przejazd A-czwórką z Katowic do Krakowa mniej boli...
Jeśli więc ktoś nie chce przyozdabiać szyby w aucie takimi dwiema naklejkami i chce zaoszczędzić 30 ojro, musi poszukać objazdu.
Na szczęście nie ma z tym problemu, choć Słoweńcy szybko starają się uzupełnić brakujące kawałki autostrady, by zmusić "tranzytowców" do korzystania z ich autostrad i pozostawiania części wakacyjnego budżetu także i u nich. Na tą chwilę na szczęście autostradę ominąć się da, i powiem jak to kilka dni temu zrobiłem ja.
Zaznaczę, że jechałem do Chorwacji przez noc i do granicy Austriacko-Słoweńskiej dojechałem około 5 nad ranem.
Pierwsze co mnie zaskoczyło, to trasa wytyczona przez nawigację, do austriackiego miasta Mureck, gdzie miałem przekroczyć granicę (linią graniczną jest rzeka Mura).
Zamiast przez Graz (co wydawało się jedynym słusznym rozwiązaniem), poprowadziła mnie bocznymi drogami, na skróty. 40 km drogi zaoszczędzone, czas jazdy praktycznie ten sam, i co ważniejsze-przejazd przez malownicze mieściny i wioski, dobrą, krętą drogą, zadziałał lepiej niż jakikolwiek napój energetyczny.
Zniknęło znużenie monotonią autostrady i można było od tej pory dalej jechać zdecydowanie mniej ziewając. Granicę przekracza się przejeżdżając przez taki malowniczy most.
Trzymamy się drogi nr 433, jadąc cały czas w kierunku miasta Lenart v Slov. goricah. Tam, dojeżdżając do drogi z pierwszeństwem przejazdu, skręcamy w prawo i potem, po jakiś 100 metrach w lewo na Ptuj
200-300 metrów za skrętem w lewo, mamy dwie możliwości jazdy. Albo drogą 229, albo drogą 745. Jak skręcimy - nie ma to znaczenia. Obie spotykają się w jednym miejscu i do miasta Ptuj prowadzi już potem droga nr 229. Jadąc zaś drogą 229, mamy okazję napatoczyć się na fajnego Cadillaca
W Ptuj'u uwaga, bo nawigacja może nas poprowadzić prosto do autostrady i możemy wjechać na krótki, płatny kawałek. A tego przecież nie chcemy. Na końcu charakterystycznego prawego długiego łuku, na światłach skręcamy więc w lewo.
Następnie na drugim rondzie w prawo
i minąwszy parę marketów, na 3 rondzie w prawo. Trzeba przejechać między innymi przez rondo, na którym postawiony jest klasyczny motocykl marki Puch
Doprowadzi to nas do obwodnicy (droga nr 2), a ta prosto do krańca płatnej autostrady.