W drodze na pierwszy w sezonie rajd - 28. Internationale Jännerrallye w Austrii, postanowiliśmy się trochę przy okazji ukulturalnić i zahaczyć o Muzeum Techniki w Brnie. Byłem tam po raz pierwszy i muszę przyznać, że już po kilku chwilach stwierdziłem, że muszę tam wrócić. I to nie na godzinę czy dwie, ale na cały dzień...
Pomysłodawcą wizyty był Rafał - długo nie musiał namawiać by podążyć jego śladami. Na miejscu obok stałej wystawy starych pojazdów, była w owym czasie ekspozycja "sportovnich vozów". Czy można lepiej zacząć dzień, niż od przepłukania kanałów ślinowych przy wystawionych tam eksponatach? Nie wydaje mnie się...
Już na starcie wielki, pomarańczowy, wyścigowy stwór. To Tatra, sądząc po wielkości wydechu, z silnikiem z promu Discovery;)a wokoło niej różne wyścigowe bolidy
i tak mamy między innymi
czy np. symulator jazdy Skodą 105:)
Na każdym wręcz kroku (już przy samym wejściu wisi na ścianie olbrzymi zegar) towarzyszą nam też różne maszyny odmierzające czas.
To elementy stałej wystawy "Čas nad námi a kolem nás". Wystawy pokazującej jak na przestrzeni wieków wzrastało zainteresowanie pomiarem czasu i jak to realizowano. W muzeum można zobaczyć wiele ciekawych i wiekowych maszyn (bo to chyba najodpowiedniejsze określenie) dzięki którym można było w końcu precyzyjnie określić kiedy trzeba rano wstać (a nie zrywać się o brzasku jak tylko zaczął drzeć dziób pan kogut...;)
Ale wystawa samochodów sportowych to dopiero wierzchołek góry lodowej... Wręcz przedsionek muzeum. Boleśnie się o tym przekonałem gdy zacząłem zwiedzać następne sale z eksponatami.
Wiedziałem, że nie mamy za dużo czasu i niebawem trzeba będzie się zbierać w kierunku Austrii, ale chciałem chociaż rzucić okiem na to co tam się znajduje. A jest tam co oglądać. Połączona z samochodami sportowymi jest ekspozycja samochodów historycznych i mamy tu m.in.:czy np. symulator jazdy Skodą 105:)
Na każdym wręcz kroku (już przy samym wejściu wisi na ścianie olbrzymi zegar) towarzyszą nam też różne maszyny odmierzające czas.
To elementy stałej wystawy "Čas nad námi a kolem nás". Wystawy pokazującej jak na przestrzeni wieków wzrastało zainteresowanie pomiarem czasu i jak to realizowano. W muzeum można zobaczyć wiele ciekawych i wiekowych maszyn (bo to chyba najodpowiedniejsze określenie) dzięki którym można było w końcu precyzyjnie określić kiedy trzeba rano wstać (a nie zrywać się o brzasku jak tylko zaczął drzeć dziób pan kogut...;)
Idziemy na piętro. tam kilka pomieszczeń z mnóstwem ciekawych rzeczy. Na początek pokaźna ekspozycja wszelakiego rodzaju noży, nożyczek, mieczy, scyzoryków, tasaków, toporów itp
obok, niejako powiązane, ekspozycja ukazująca historię i technologie pozyskiwania żelaza i stali, oraz sposoby wytopu, odlewu, obróbki tego materiału na przestrzeni wieków
Kolejna ekspozycja związana jest z lotnictwem. Na korytarzu wystawionych jest sporo eksponatów, m.in. fotele z myśliwców, śmigła, oraz pokaźna kolekcja modeli samolotów i śmigłowców. Zaś pod sufitem muzeum podwieszonych jest kilka prawdziwych maszyn latających
Wracamy na ziemię. Idę na obchód kolejnych pomieszczeń. Pierwsze z nich to zbieranina urządzeń domowych. Całkiem sporo rzeczy jeszcze pamiętam nawet ze swojego dzieciństwa;)
i kolekcja zabawek:)
z kultową Skodą 1203 - tu w wersji ambulans - pamiętam jak za bajtla siostra mi taką przywiozła z Czech. Moja była wersją turystyczną, osobową w pomarańczowym kolorze. To było to!!!:)
idąc dalej mamy zbiór różnych urządzeń służących m.in. rozrywce - telewizory, sprzęt grający i nagrywający, prasy drukarskie, komputery...
...i makietę gabinetu dentystycznego... Nie dziwne, że kiedyś się bałem dentysty-sadysty. Dziś też bym na takim miejscu nie usiadł!
...i makietę gabinetu dentystycznego... Nie dziwne, że kiedyś się bałem dentysty-sadysty. Dziś też bym na takim miejscu nie usiadł!
Cały poziom muzeum przeleciałem z prędkością błyskawicy. Nie dlatego, że nie było co oglądać - wręcz przeciwnie, ale po prostu nie było na to czasu. A jeszcze do zobaczenia została kolejna kondygnacja oraz piwnica (czy jak kto woli poziom "0") Pędem więc na kolejne piętro. A tam niespodziewajka - wystawa klasycznych motocykli. Nie znam się na nich i nie jestem może jakimś fanatykiem jednośladów, ale przyznam, że zrobiła na mnie duże wrażenie.
zwłaszcza kolekcja Indianów (którego się naoglądałem w rewelacyjnym filmie z Anthonym Hopkinsen w roli głównej - The World's Fastest Indian)
Najdziwniejszym zaś motorem był chyba Bohmerland - trzyosobowe monstrum
z ciekawie rozwiązanym umiejscowieniem klawiatury rozrządu - zaraz obok yyy... klejnotów kierowcy;)
Z samej góry muzeum, szybki przeskok na sam dół. Do działu z duuużymi maszynami. Maszynami i pojazdami parowymi, sprzętem ciężkim i wielkogabarytowym
tu też raptem parę minut i zbieram się w kierunku wyjścia. Na deser zostawiłem sobie bowiem ostatnią niewielką partię eksponatów. Niewielką, ale jakże bliską memu sercu kolekcję wozów sportowych, z przepiękną wyścigową Tatrą, BMW-Batmobilem i czeskim Stratosem na czele...
Kurcze co tu dużo mówić. Rewelacyjne muzeum! Chyba wypada "delikatnie" lepiej niż nasze tego typu zlokalizowane w Pałacu Kultury i Nauki. Czesi mają się czym chwalić i chętnie to robią, o czym świadczy ilość (i jakość) zlokalizowanych w ich kraju muzeów. Zaś do Brna jest raptem 250 km i trzeba się będzie tam jeszcze wybrać. Na spokojnie zwiedzić jeszcze raz ten ciekawy obiekt. Myślę, że jeden dzień powinien wystarczyć, żeby zobaczyć wszystkie zebrane tam eksponaty...
Więcej zdjęć w albumie
Więcej zdjęć w albumie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz