niedziela, 1 kwietnia 2001

Wiosenny Studencki Rajd Samochodowy

Wiosenny Studencki Rajd Samochodowy miał się odbyć na... wiosnę;) Ze względu na datę - 1 kwietnia niektórzy myśleli że to żart ale to było jak najbardziej na serio.

(PS: czy ktoś wie gdzie się podział ten baner po jednym z rajdów???)
Idąc za ciosem chcieliśmy też żeby było jeszcze lepiej, jeszcze ciekawiej, z jeszcze większą pompą. Trzeba tylko było znaleźć jakieś ciekawe miejsca, w których można by rozegrać próby sportowe. I to takie z prawdziwego zdarzenia a nie znaną z KJS-ów "pachołkolandię". Przez głowy organizatorów przelatywały różne pomysły, aż w końcu jeden z nich wylądował... na lotnisku. Po kilku wizytach w dyrekcji Aeroklubu Gliwickiego, było już wiadomo, że jedna z prób WSRS-a odbędzie się u podnóża tamtejszego hangaru.

Tylko czy znajdą się chętni na udział w rajdzie? Głupie pytanie! No ba, jasne, że się znajdą!!! Informacje o rajdzie studenckim rozniosły się szybko po całym kraju i już na drugą imprezę zjechało kilkadziesiąt załóg z różnych zakątków Polski. Wśród zaproszonych gości, a zarazem zawodników, był Redaktor TVP3 - Janusz Tychy,

który nikomu nie pozostawił złudzeń i niepozornym Seatem objechał wszystkich zawodników, zgarnąwszy tym samym największy puchar, który otrzymał z rąk J.M. Rektora Politechniki Śląskiej.

Poza lotniskiem, rozegrane jeszcze były próby w okolicach Ośrodka Sportu i oczywiście niezastąpiony "OSIR" tak, że jazdy było całkiem sporo!

Lotnisko zaś cieszyło się wielkim uznaniem zawodników, ze względu na długość próby i jej charakter. Wśród startujących załóg, kolejne parę nazwisk, które to już na stałe wpisały się w poczet członków Sekcji Rajdowej (nie mylić z Sektą Radiową!!!;)
Jacek Spentany z Przemkiem Bekiem (byli o włos od zwycięstwa w rajdzie - zabrakło 0,1 pkt!)

Człowiek, któremu żadna awaria nie straszna (np. niespodziewana wymiana głowicy w Maluchu Grześka na stacji Statoil, czy reanimacja mojego strucla w nocy pod nocnym klubem w czasie powrotu z Czech) i który potrafił w czasie jazdy rajdowym Maluchem zjeść pół pieczonego kurczaka i jeszcze nie dostać za to mandatu;) - Michał Mazur

Tomek Iwanciów - właściciel sekcyjnej maskotki, dalmatyńczyka - Tiny

Radek "Kacza" Porębski - tu próbujący okiełznać rozjeżdżające się na każdą stronę świata koła w PF126p

Tomek Cecot - "bokiem do przodu" - człowiek na którego zawsze można było liczyć, który frajdę z jazdy RWD, przebooki, bączki itp stawiał ponad walkę o ułamki sekund!

czy wielokrotni uczestnicy późniejszych edycji rajdu: Marcin Wolski i Marcin Sowa w wypasionych Maluchach, bracia Mikulscy, KuRcZaK:

Jak dobrze pamiętam (tu jak zwykle - jeśli coś poplątałem to poproszę o stosowny komentarz) to w okolicach przedrajdowych przyłączają się jeszcze do naszej paczki Marcin "Rubik" Łyda i Andrzej "Zygi" Zygmunt. Sam rajd przebiegał zaś w znakomitej atmosferze, myślę, że wszyscy dobrze się bawili. Co prawda przytrafił się jeden dzwon, ale poza stratami w metalu, nic nikomu się nie stało!

Podobnie jak przy okazji pierwszej studenckiej imprezy, i tym razem przygotowany został informator, z najważniejszymi informacjami o rajdzie, kilkoma rajdowymi newsami i relacją z poprzedniej edycji.

Podczas całej imprezy pogoda dopisała (co w sumie zostało już wyznacznikiem SRS-ów - pogodę zawsze mieliśmy jak na zamówienie!) licznie zgromadzeni kibice też. Imprezę swoją obecnością uświetnili Leszek Kuzaj i Artur Skorupa, chętnie odpowiadający na wszelkie pytania kibiców i rozdający dziesiątki autografów.

Z resztą, nie byłbym sobą, gdybym sam nie poprosił Kuziego o autograf w jedynym słusznym miejscu - na moim aucie:)

Co prawda, prosząc go o to język mi się trochę poplątał, z czego potem jeszcze wielokrotnie mieliśmy wszyscy sporo ubawu, ale najwyraźniej Kuziemu moja wpadka też się spodobała i w "nagrodę" dostałem rajdowy polar jego zespołu:)
Na zakończenie imprezy jeszcze tylko uroczyste rozdanie nagród, w którym przy pełnych trybunach hali sportowej Ośrodka Sportu,

obok zaproszonych gości, uczestniczyli JM Rektor Politechniki Śląskiej Prof. dr hab. inż. Bolesław Pochopień, oraz Pan Dyrektor Ośrodka Sportu, dr Krzysztof Czapla.

I tak się zakończył dzień pełen wrażeń. Zawodnicy z nagrodami i pucharami porozjeżdżali się w swoje strony, a my po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia...

...zabraliśmy się za sprzątanie po imprezie. Do pozbierania zostało bowiem mnóstwo porozwieszanych taśm zabezpieczających i ogromna sterta opon, wytyczających trasę na lotnisku. Ale jako zaradni studenci i na to znaleźliśmy sposób i z drobną pomocą Jacka Skodziny, praca poszła jak po maśle;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz