środa, 25 sierpnia 2010

Musée du circuit de Spa-Francorchamps

Być w Belgii i nie odwiedzić toru F1 w Spa-Francorchamps? Hmm... Trochę by to było dziwne. Tak więc na mojej liście miejsc do zobaczenia podczas wakacyjnego wyjazdu pojawił się tor Formuły 1. Zwłaszcza, że nie udał się wyjazd (i wjazd) na Nurburgring. Plan zakładał odwiedzenie samego toru i następnie muzeum. Niestety, jako że byłem przy torze dwa dni przed Grand Prix, nie można go było z bliska zobaczyć. No cóż. Tor jak tor;) Pojechałem więc od razu do Stavelot, gdzie w podziemiach kompleksu Abbey mieści się Spa-Francorchamps Racetrack Museum.

Zaraz na początku znajduje się komnata z kilkoma ciekawymi "starociami" i różnymi gadżetami i modelami bolidów wystawionymi w wielu gablotach,
m.in: 2-cylindrowy Swift z 1909 roku





kierownica Sir Stirlinga Mossa

Z pomieszczenia tego, długim korytarzem


dochodzę do sali z główną ekspozycją bolidów F1, gdzie widok jest doprawdy imponujący

Na początek kilka "szuflad", m.in Lola i Sauber

czy TOJ



"monster turbo engine"

Dalej już same bolidy różnych formuł. Pierwsza jest rewelacyjna Lola



Dalej przepiękny Surtees F1 z 1974

z monstrualnym silnikiem Ford Cosworth 3000 DFV

i kilka bolidów Formuły 3



ekspozycja ewolucji kasków ochronnych - od czepka, przez orzeszka, po nocnik;)

i dział już z samymi bolidami F1

z charakterystycznym "John Player Special" Lotusem Type 76 na czele

i nieco młodszymi egzemplarzami:


Minardi

Tyrrell


prawie współczesny Arrows


Obok bolidów F1 stoi białe Porsche 908

a dalej, stojące w towarzystwie Talbota Lago T26 z 1950 roku,


kultowe, błękitno-pomarańczowe Gulf-Porsche 917 K

Przyznam, że koło tego auta najdłużej krążyłem i najbardziej się gimnastykowałem żeby zrobić jak najlepsze zdjęcia. W pewnym momencie zauważył to chyba stojący nieopodal gość z obsługi i charakterystycznym machnięciem ręki pozwolił na wejście za oddzielającą mnie od Porszawki linkę. Wow, ale czad:) Po chwili już wysłuchiwałem jego opowieści o tym rarytasie i dowiedziałem się między innymi, że jest to oryginalny wóz, którym Steve McQueen powoził na planie filmu "Le Mans"!!! Ja pierdzielę. Aż mnie w tym momencie zatkało...
(świetna fotka jaką znalazłem gdzieś w internecie)
Spytałem czy można zajrzeć do środka - off course!
Po chwili klapa silnika też powędrowała do góry

odsłaniając monstrualnego 12-cylindrowego boxera:) Ów sympatyczny jegomość widać, że też miał słabość do tego auta. Opowiadał jak to było kilka tygodni wcześniej, kiedy to muzeum odwiedził właściciel pojazdu i przeprowadzał rutynowy przegląd techniczny. Pokazał mi nawet na swoim iPhonie film z odpalania silnika - ale ryk! Już na filmiku brzmiało to rewelacyjnie. A co dopiero na żywo... Bajka:)



Podziękowałem za wejście "za kulisy" i udałem się dalej do sali historycznej


i "hall of fame"


a dalej do sali z historią samego toru i eksponatami urządzeń pomiarowych


przechodząc ponownie przez salę historyczną,

dochodzę do kolejnego pomieszczenia, gdzie znajduje się ekspozycja cywilnych pojazdów wyścigowych i motocykli


gdzie stoją m.in.: Lotus Elite

spora liczba motocykli
a wśród nich piękne dwie Vespy

Sierra Cosworth RS Roberta Droogmansa - zwycięzcy Rajdu Polski z 1990 roku

rajdowa Caprycha

i wiele innych

Super muzeum. Nie za duże ale fajnie urządzone z ciekawie opowiedzianą historią motorsportu. Do tego klimat tych ceglanych stropów i dochodzące z głośników odgłosy pracujących na maksymalnych obrotach silników. Jeśli się ktoś wybiera w przyszłości na GP Belgii, to polecam odwiedzić przy okazji to niesamowite miejsce!

Więcej zdjęć z muzeum do obejrzenia w galerii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz