Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem Fiero. I to takiego w dobrym stanie. A zwłaszcza w oryginale (czyt: bez wszechobecnych znaczków szarżującego konia i czerwonego lakieru). Aż dziw, że temu egzemplarzowi udało się uniknąć ingerencjone w carrozzeria, i nie zostało jeszcze Ferriero.
(tak, to mój palec na zdjęciu...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz